Knihobot

Andrzej Stanisław Kowalczyk

    17. únor 1957
    Mieszko Lambert
    Do Palermo. Zapiski z podróży
    Ataman Petlura
    Keramejkos. Powieść ateńska
    Afganistan
    Pessoa lizboński
    • Warsztat i dom garncarza na Keramejku stały na łagodnym wzniesieniu. Kiedyś widać stąd było Bramę Dipylońską, ale z czasem zasłoniły ją nowe domostwa i warsztaty, tłoczące się jak statki na redzie w Pireusie. Attyka, myślał Andreas, jest okrętem płynącym na południe pod żaglem Parnasu, ku Krecie, Rodos i Aleksandrii. I świat płynie, innego nie znając stanu. Hoplita odstawił włócznię, zdjął z pleców tarczę i usiadł pod jesionem. Pierwszy przywitał przybysza Strepsjades, obejrzał go sobie i obwąchał sandały. Andreas przyniósł jęczmiennego chleba i oliwy. Czeladnik Archelaos krzątał się wokół pieca, w którym wypalał dachówki dla garbarza Pelagiosa. Nie jadłem od kilku dni powiedział żołnierz, usprawiedliwiając swoją łapczywość. Nazywam się Proksenos. Odłamał kawał chleba i umoczył go w oliwie. Ładnie pachnie. Chleb i attycka oliwa, dwie z trzech rzeczy, których najbardziej łaknę. Widzę, że wojna cię nie nasyciła powiedział Andreas. Wojna nie syci, wojna rozbudza apetyt. I przysparza pracy Charonowi roześmiał się hoplita, głaszcząc Strepsjadesa. Zwierzęta, piesku, nie znają wojen, tym darem bogowie uszczęśliwili jedynie ludzi. Tylko raz wyruszyłem na wojnę powiedział Andreas ale zawarto rozejm, zanim zostałem zabity.

      Keramejkos. Powieść ateńska
    • Ataman zginął w Paryżu. Trafiony kulami Szwarcbarda, upadł na bruk wąskiej rue Racine, dwa kroki od bulwaru Saint-Michel. Do innej Petlura przywykł przestrzeni, inne przemierzał drogi. Szwarcbard był Żydem z Ukrainy, tułaczem, paryżaninem. Szalom Szwarcbard, poeta, zegarmistrz, żołnierz francuski i czerwonoarmista, znał Atamana tylko z widzenia. Nie miał jednak pamięci wzrokowej, nosił przy sobie kartkę ze zdjęciem Petlury z leksykonu Laroussea. Wydarł ją z książki i obnosił po mieście jak list gończy, talizman, wyrok nieznanego trybunału. Ataman stołował się z żoną i córką w restauracji Chartier na rue Racine. W niewielkim mieszkaniu na rue Thnard nie było kuchni, jedli więc w Chartier. Restauracja istnieje do dziś. Zachowała swój secesyjny wystrój z początku wieku, gdy zachodzili tam bohaterowie Żeromskiego. I fasady domów na rue Racine zobaczycie te same. We wtorek 25 maja 1926 roku Petlura jadł obiad sam. Szwarcbard czekał na niego na ulicy, nieopodal księgarni Giberta. Pan Petliura? zapytał po ukraińsku. Nie giniemy anonimowi, śmierć, jak policjant, sprawdza naszą tożsamość. Ataman odwrócił się i usłyszał raz jeszcze: Vous-etes monsieur Petloura? Podniósł laskę, jakby chciał odsunąć natręta. Broń się, psie! zawołał Szwarcbard, ale Petlura był bezbronny.

      Ataman Petlura
    • Z Neapolu do Palermo jedziemy pociągiem cały dzień. Nie ma wagonu restauracyjnego, jedynie dwie szafy samoobsługowe, które serwują napoje, batony i chipsy. Ludzie o skrystalizowanych gustach kulinarnych nie potrafią zaakceptować takiego menu. Głód zagląda w oczy. Przyjeżdżamy wieczorem na Palermo Centrale. Spacerem idziemy do naszego mieszkania na Via Giudici. Telefonuje nasz host Daniele, żeby upewnić się, że wysiedliśmy na właściwym dworcu, że nie błądzimy. Przesyła mi kod do małej skrytki, w której znajdujemy klucz do mieszkania. Porzucamy w domu bagaże i wychodzimy zjeść kolację. Poczucie euforii. Rano wpada Daniele, z którym załatwiamy formalności i zaprzyjaźniamy się. Wypytuję go o greckie metopy z Selinuntu, wspominam o trzech poematach fortepianowych Szymanowskiego nawiązujących do przygód Odyseusza. Europa jest Grecją mówi Daniele. Rozmawiamy o naszych hoplitach, którzy dziś bronią jej w Charkowie, w Donbasie, nad Dnieprem. Persowie nie przejdą, Kserksesa czeka klęska. Po południu Daniele przynosi kompakt z Królem Rogerem. Podaje mi z uśmiechem i znika. To edycja Naxosa z 1998 roku. W nocy przesłuchuję operę dwa razy. Nigdy nie widziałem jej na scenie. Gościła w palermitańskim Teatro Massimo kilkakrotnie, po raz pierwszy w roku 1949 na festiwalu muzyki współczesnej. Iwaszkiewicz, którego nie mogło w Palermo zabraknąć, zapewnia, że przedstawienie było na najwyższym poziomie, co publiczność potrafiła docenić. Tylko o swoim udziale myśli krytycznie: Gdyby nie moje idiotyczne libretto, to by nic temu dramatowi muzycznemu nie brakowało.

      Do Palermo. Zapiski z podróży
    • Akcja tego dramatu rozgrywa się w XI wieku i osnuta jest na tle uwięzienia w 1014 r. przez księcia czeskiego Udalryka syna Bolesława Chrobrego Mieszka. Ma ono współczesne odniesienia i poprzez nawiązanie do twórczości takich pisarzy jak Teodor Parnicki czy Waldemar Łysiak powstało dzieło, które mógłby zainteresować nie jeden teatr specjalizujący się w klasyce polskiej.

      Mieszko Lambert
    • Jego życie rozłamuje się na dwie części. U kresu, w przededniu śmierci, Łaszowski spogląda wstecz i wypowiada słowa ekspiacji. Pierwsza połowa życia była niespokojna i awanturnicza. Jego przygoda z literaturą i polityką rozpoczęła się w cieszyńskim gimnazjum. Od swego polonisty, Juliana Przybosia, Łaszowski dowiedział się o istnieniu awangardy i socjalizmu. Jedno i drugie aspiruje do uniwersalności. Awangarda i socjalizm, dwa radosne scenariusze, obiecują triumf sztuki i sprawiedliwości. Ziarno pada na podatny grunt. Łaszowski jest ambitny jak Alkibiades, ufa w swoje zdolności i łaknie sławy. Rozpoczyna studia filozoficzne w Uniwersytecie Warszawskim, angażuje się w życie polityczne uczelni. Rówieśnicy słuchają go z zainteresowaniem, doceniają jego swadę i zdolności oratorskie. Obraca się w kręgach literackich, bywa u Zofii Nałkowskiej, zdobywa sympatię Karola Irzykowskiego. W roku 1937 niemal z dnia na dzień nawraca się na faszyzm. Jakiż regres! Zaczyna przemawiać językiem nowoczesnych barbarzyńców, podziwia nazizm i jego führera, znajduje upodobanie w kiczu. […] W okupowanej Polsce Łaszowski musiał postawić sobie pytanie o tożsamość. W konfrontacji z potężnym żywiołem niemieckim jego polskość osłabła. Hollender miał rację, klęska Łaszowskiemu nie smakowała. Nie przestał być Polakiem, ale zaczął być Niemcem. Grał na dwa fronty. Kolaborując z okupantem, zachował kontakty polskie. Po wojnie takimi jak on zajmowały się sądy, ale Łaszowski uniknął procesu. Kiedy sytuacja się uspokoiła, wrócił z prowincji do Warszawy, w roku 1947 wstąpił do Stowarzyszenia PAX. Drugą połowę życia spędził na synekurach. Na łamach „Dziś i Jutro” oraz innych pism paksowskich parał się publicystyką i krytyką literacką, ogłaszał artykuły świadczące o rozległych lekturach. Chętnie przybierał pozę kaznodziejską, ganił fascynację Zachodem i przemiany obyczajowe lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Pod rządami PRL-owskiej cenzury z biegiem lat złagodniał, stał się konserwatywnym ramolem. Chuligan literacki, skandalista i paszkwilant przypomniał sobie ziemiańsko-katolicką formację swojej zacnej rodziny i przemienił się w felietonistę zatroskanego o moralność seksualną młodego pokolenia. W latach trzydziestych pisał złowrogie głupstwa, ale impetu nie sposób mu było odmówić, po wojnie ustatkował się, nabrał gustu do frazesów i banałów.

      Ballada o Alfredzie Łaszowskim
    • Andrzej Stanisław Kowalczyk napisał książkę o Hiszpanii. Bardzo potrzebną. Nie jest to widokówka z podróży na Południe, ale zbiór szkiców pogłębionych, nawiązujący do tradycji polskiej szkoły eseju. Słowa, myśli i obrazy są w tym tomie doskonale dobrane. Tworzą spójną całość, bogatą i różnorodną. Jest w niej miejsce do rozmyślań nad istotą chrześcijańskiej duchowości (św. Jan od Krzyża, św. Teresa z Ávili), namysł nad historią bliskiego nam Śródziemnomorza (Filip II). Jest opis szaleństw i zbrodni (Inkwizycja, wojna domowa), jest literatura będąca tych trudnych kwestii artystycznym odbiciem i próbą ich gruntownego zrozumienia (Cervantes, García Lorca). Jest malarstwo (Goya), a nawet muzyka usłyszana i zapisana delikatnie i wyjątkowo prawdziwie (Joaquín Rodrigo). Marek Zagańczyk

      Toledo i inne przygody w Kastylii
    • Życie erotyczne FRANZA KAFKI jest tematem licznych analiz, opracowań biograficznych, a nawet powieści. FELICE, MILENĘ, DORĘ traciliśmy jednak z oczu z chwilą, gdy ich związek z autorem Procesu z różnych powodów kończył się. W tej książce trzy kobiety interesują nas nie tylko dlatego, że łączyła je z Kafką więź seksualna. Widzimy w nich autonomiczne osoby, które odzyskują prawo do własnego losu. Tylko dlatego pisał Kafka w liście do przyjaciela w roku 1903 że ludzie wytężają wszystkie siły i ochoczo sobie pomagają, utrzymują się na znośnej wysokości nad piekielną głębią, do której się garną. Są ze sobą powiązani linami i źle jest już wtedy, gdy te liny poluzują się wokół jednego z nich i opada on nieco głębiej niż inni, w pustą przestrzeń, a strasznie jest, gdy liny wokół niego się zerwą i on spada. Dlatego trzeba się trzymać innych. Przypuszczam, że dziewczyny pomagają nam się unosić, ponieważ są tak lekkie, dlatego musimy kochać dziewczyny i dlatego one muszą kochać nas. Mieszkamy zatem w sąsiedztwie piekła, które nas przeraża i przyciąga. Przed upadkiem w otchłań chroni tylko międzyludzka więź. Ale asekuracja byłaby zawodna, gdyby nie wspomagał jej erotyzm. Kobieta ratuje mężczyznę przed upadkiem w pustkę. Erotyzm miał wówczas dla Kafki sens przede wszystkim moralny, pozbawiony był samoistnej wartości.

      Felice Milena Dora