Dziesiąty tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego WIECHA. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczk�w. Opisując świat z puntu widzenie przeciętnego Walerego Wąrt�bki zauważa w tym świecie masę absurd�w, rzeczy pozytywnych i negatywnych. Wiech częstokroć kpi sobie z władzy, ale ponieważ robi to jako pan Wątr�bka to zdaje się, iż można to traktować z przymrużeniem oka. A tym czasem Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją �specyficzną formę bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to co najcenniejsze - trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej tw�rczości sam Wiech stwierdził ambiwalentnie Pytano mnie, czy uważam się za wsp�łtw�rcę gwary warszawskiej. Wsp�łtw�rca to za duże słowo. Starałem się zawsze wiernie ją tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrot�w wyprodukować coś nowego, ale wypadk�w tych było niewiele. Tej gwary już prawie nie ma powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim to po prostu pisarz znakomity, o kt�rym M. Choromański pisał nawet; Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy wsp�łczesnych. W tym tomie znajdziecie opowiadania z lat 1962-64. Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!
STEFAN WIECH WIECHECKI Knihy






Kolejny, dziewiąty już tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego WIECHA. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z puntu widzenienia przeciętnego, trochę z marginesu osobnika zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. Wiech oddawał kolryt ulicy, ale sam był dżentelmenem w każdym calu. A poza tym Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to co najcenniejsze - trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej twórczości sam Wiech stwierdził ambiwalentnie Pytano mnie, czy uważam się za współtwórcę gwary warszawskiej. Współtwórca to za duże słowo. Starałem się zawsze wiernie ją tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrotów wyprodukować coś nowego, ale wypadków tych było niewiele.Tej gwary już prawie nie ma powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim to po prostu pisarz znakomity, o którym M. Choromański pisał nawet; Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych. W tym tomie znajduje się jedna z dwóch powieści Wiecha, mistrza krótkiej formy. Jest to zatem tom wyjątkowy, a Wiech jak się okazuje sprawdza się i w dłuższej niż opowiadanie formie pisarsarskiej. No i ta galeria barwnych postaci od hrabiego, profesora, przez murzyna Jumbo, Piskorczaka zwanego Szmają, panią Rypalską ale panią Aniołkową aż po samego Maniusia Kitajca tylko nie Chińczyka bo za Chińczyka to Maniuś Kitajec by się obraził
Czasem zazdrość tego człowieka ogarnia, gdy słyszy starszych od siebie biesiadników przy kawiarnianym stoliku w Europejskiej sypiących jak z rękawa nazwiskami i datami. Pewien świetny kompozytor na przykład, choć metryką wyprzedza mnie o lat kilka, recytuje jak z nut odległe w czasie fakty i ich szczególiki. Zresztą jest z tego dumny: Ja tam na pamięć nie mogę narzekać mawia o sobie pamiętam wszystkie nazwiska i numery telefonów. Nawet po wódce. Mogę wypić pięć... tych... no, tych na nóżce... i wszystko w porządku. Nawet i jemu zatem się zdarza, że umknie z pamięci takie proste słowo jak kieliszek. Cóż dopiero mówić o zwykłym śmiertelniku, niemogącym sobie czasem przypomnieć, o której miał wrócić do domu. Toteż na ewentualne zarzuty, że w tej garści wspomnień niejedno może potraktowane zostało piąte przez dziesiąte, niezbyt wyczerpująco... dla czytelnika zgodzę się. Ale zmuszony będą zastosować znaną handlową zasadę, że po odejściu od kasy żadne reklamacje uwzględniane nie będą.
Jedenasty tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego WIECHA. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z puntu widzenie przeciętnego Warszawiaka cwaniaka, zawsze pewnego swych racji zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. Wiech częstokroć kpi sobie z władzy, ale ponieważ robi to jako pan Wątróbka (bo tak się nazywa główny bohater opowiadań Wiecha) to zdaje się, iż można to traktować z przymrużeniem oka. A tym czasem Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to co najcenniejsze - trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej twórczości sam Wiechstwierdził ambiwalentnie Pytano mnie, czy uważam się za współtwórcę gwary warszawskiej. Współtwórca to za duże słowo. Starałem się zawsze wiernieją tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrotów wyprodukować coś nowego, ale wypadków tych było niewieleTej gwary już prawie nie ma powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim to po prostu pisarz znakomity, o którym M. Choromański pisał nawet; Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych. W tym tomie znajdziecie opowiadania z lat 1965-67. Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!
Ósmy tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego WIECHA. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z puntu widzenie przeciętnego Walerego Wątróbki zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. A tym razem tom stanowi osobną całość, a głównymi bohaterami są Pan Walery wraz z rodziną. A rzecz dzieje się nie tylko w warszawie, ba pan Walery wybiera się nawet do Londynu! Ale nie masz cwaniaka nad Warszawiaka - i tam sobie poradzi i opisze zgodnie ze swym oglądem świata. Wiech częstokroć kpi sobie z władzy, ale ponieważ robi to jako pan Wątróbka to zdaje się, iż można to traktować z przymrużeniem oka. A tym czasem Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to co najcenniejsze - trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej twórczości sam Wiech stwierdził ambiwalentnie Pytano mnie, czy uważam się za współtwórcę gwary warszawskiej. Współtwórca to za duże słowo. Starałem się zawsze wiernie ją tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrotów wyprodukować coś nowego, ale wypadków tych było niewiele Tej gwary już prawie nie ma powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim to po prostu pisarz znakomity, o którym M. Choromański pisał nawet; Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych
WARIACKIE PAPIERY
- 320 stránek
- 12 hodin čtení
Siódmy tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego WIECHA. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z puntu widzenie przeciętnego Walerego Wątóbki zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. Wiech częstokroć kpi sobie z władzy, ale ponieważ robi to jako pan Wątróbka to zdaje się, iż można to traktować z przymrużeniem oka. A tym czasem Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to co najcenniejsze - trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej twórczości sam Wiechstwierdził ambiwalentnie Pytano mnie, czy uważam się za współtwórcę gwary warszawskiej. Współtwórca to za duże słowo. Starałem się zawsze wiernieją tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrotów wyprodukować coś nowego, ale wypadków tych było niewieleTej gwary już prawie nie ma powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim to po prostu pisarz znakomity, o którym M. Choromański pisał nawet; Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych. W tym tomie znajdziecie opowiadania z lat 1955-56. Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!
Drugi tom „Opowiadań przedwojennych” Stefana Wiecheckiego Wiecha. Tom niniejszy obejmuje komplet opowiadań, które Stefan Wiechecki ogłosił przed wojną w książkach „Syrena w sztywniaku”, „Ja Panu pokażę!” oraz „Piecyk i spółka”. Nie wchodzą w skład niniejszego tomu, te o tematyce żydowskiej. Znajdują się one w kolejnych tomach naszej edycji czyli w „Mężu za tysiąc złotych”, „Głowie spod łóżka” i „Trupie przy telefonie”. WIECH jednakowo zachwyca już czwarte pokolenie. Przedtem dzidków i rodziców. Teraz znów dzieci i wnuków. Pokładamy się ze śmiechu i zarazem ciarki nas przechodzą. Przedwojenne opowiadania. Przedwojenna jakość.
WIECH jednakowo zachwyca już czwarte pokolenie Polaków. Przedtem dziadków i rodziców. Teraz znów dzieci i wnuków. Pokładamy się ze śmiechu i zarazem ciarki nas przechodzą. Przedwojenne opowiadania. Przedwojenna jakość. Obecny tom pt. Głowa spod łóżka, jak wszystkie tytuły w tej edycji zapożyczonym od jednego z utworów, zawiera komplet opowiadań żydowskich z lat 1934-1936 drukowanych z dzienniku z podwójnym tytułem Dobry Wieczór! Kurier Czerwony. Większość opowiadań nigdy nie była przedrukowana i ukazuje się tu w postaci książkowej po raz pierwszy.
WYTWORNY RZEŹNIK
- 144 stránek
- 6 hodin čtení
Dzisiąty tom „Opowiadań przedwojennych” Stefana Wiecheckiego Wiecha. Tom niniejszy obejmuje komplet opowiadań, które Stefan Wiechecki opublikował w dzienniku \Dzień dobry. Kurier Czerwnony! w roku 1935. Nie wchodzą w skład niniejszego tomu, te o tematyce żydowskiej. Znajdują się one w innych tomach naszej edycji czyli w „Mężu za tysiąc złotych”, „Głowie spod łóżka” i „Trupie przy telefonie”. WIECH jednakowo zachwyca jużczwarte pokolenie. Przedtem dzidków i rodziców. Teraz znów dzieci i wnuków. Pokładamy się ze śmiechu i zarazemciarki nas przechodzą.Przedwojenne opowiadania.Przedwojenna jakość.