Knihobot

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

    12. listopad 1962
    Gdyby ktoś o mnie pytał
    Ciało wiersza
    Inaczej nie będzie
    Kochanka Norwida
    Píseň o návycích a závislostech
    • Píseň o návycích a závislostech

      • 64 stránek
      • 3 hodiny čtení
      4,4(3)Ohodnotit

      Málokterý ze současných polských básníků se těší u čtenářů i odborné kritiky tak svornému a příznivému přijetí jako Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki. Přitom takřka všichni komentátoři se shodují na tom, že básníkovo dílo prakticky nemá cézury, že se jen velmi málo vyvíjí, jako by autor neustále pokračoval v psaní jediného básnického pásma. Básně jsou v drtivé většině případů členěné do čtyřveršových strof a zpravidla označeny pouze římskými čísly (tituly jen zřídka), prolínají jimi témata smrti a smrtelnosti, pouti a pocitu bezprizornosti, motivy choroby (především schizofrenie), víry a její krize, tělesnosti a homosexuální erotiky. Pro zvláštní spojení silné autobiografičnosti a všudypřítomného pocitu nepatřičnosti a nezařaditelnosti se v polském prostředí vžil termín „alienace“. Postihuje nejen uvedené tematické okruhy, ale také zcizení v širším smyslu, tedy kulturní i jazykové (kontaminace slovní zásoby i větosloví barokní polštiny na jedné straně a dnešní, často hovorové a vulgární vrstvy jazyka na straně druhé).

      Píseň o návycích a závislostech
    • Kochanka Norwida - Tkaczyszyn-Dycki Eugeniusz

      Kochanka Norwida
    • biór sześćdziesięciu wierszy Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego na sześćdziesiąte urodziny poety. Autor wyboru Jakub Skurtys wyszedł od pytania: Jaki jest mój Dycki?, a w odpowiedzi ułożył tom ukazujący poetę jako darczyńcę wiedzionego zasadą do ut des, ale też jako drapichrusta i szmuglera, który niekiedy przychodzi do nas bez niczego, niczym gołodupiec na wesele, z dziurą w sercu zamiast podarunku. W tomie ułożonym przez krytyka nie w kontrze do poprzednich wyborów, lecz w przyjacielskiej relacji z nimi znalazły się wiersze o różnych formach fraternizowania się, o uwodzeniu i wywodzeniu w pole, o wodzeniu na pokuszenie i pokucie, o dawcach i biorcach, a przede wszystkim o utracie i umiejętności godzenia się na brak. Dobre słowo urasta więc w poezji Dyckiego do miana etycznego zobowiązania staje się ekwiwalentem symbolicznej wymiany, domaga się od czytelników zaufania i wrażliwości.

      Inaczej nie będzie
    • Ciało dyciowego wiersza znowu straceńczo tańczy przed czytelnikami. Tańczy ciało prywatne - bolące, chore, słabe, rozedrgane między pragnieniami a ograniczeniami. Ciało, które wybija - stopami, synkopami, perseweracjami - poetycki rytm nawet wtedy (lub zwłaszcza wtedy), gdy nie domaga głowa, a antyświryna zaciemnia wyrazistość. Na pograniczu rozumu i szaleństwa tańczy też poetyckie ciało publiczne: uwikłane w społeczeństwo i historię, targane sprzecznościami, schizofrenicznie rozrywanena scenie pamięci między polskością a ukraińskością. I znowu schodzące się, godzące, scalone - w niepowtarzalnym idiomie poezji Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.

      Ciało wiersza